lirik.web.id
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

lirik lagu suburbia (pl) – krew rapera

Loading...

[tag: julia sawicka]
konkret studio

[zwrotka 1: bercik]
posłuchaj, każdy mówi ci, że jestem lepszy
chuja kładę na was zapyziałe, tępe leszcze
polot mam wysoki, taki polot, że nie sięgniesz
chcesz mnie obserwować, zainwestuj se w soczewkę
typie, to placement, wpadam na ten bęben
narobię hałasu, na głośnikach, suko, weź mnie
jadę z chłopakami w pełnym składzie, a ty bierz wdech
dalej z chłopakami kiraj dragi, bo to twój syf

[zwrotka 2: bunny]
płynie krew od 2k9, kiedy wleciał tekst mój
dzisiaj magazynek ładowany chmarą wersów
weź to stestuj, gk płynie, no bo co
no bo to, wbijamy na bity niby mołotow
leci kula jakby glock, suko, nie igra się z ogniеm
z dystansem do fałszu mamy zajebistą kolkę
nie pasujе, i co robię, no to mają problem
robię kl!ck~kl!ck, bang, kończę

[zwrotka 3: ch022]
krew rapera jest podatna na używki
bliżej na olis mamy odwyki i wszystkich
jebać, dlatego dzieciak, studio, nie wódka
dlatego, dzieciak, studio, nie wódka
alkohol da ci pewność siebie na chwile
pewność siebie na mic’u, na zawsze dadzą sk!lle
a popk!ller mimo zabijania w nazwie
nie zrobi ci krzywdy, poważnie
[zwrotka 4: sed]
tyle krwi napsuły mi fałszywki, ale żalu nie mam
w proch ścieram kurestwo, tętni we mnie krew rapera
słuchaj teraz, jak tak chętnie napierdalasz za plecami
to też za plecami trzymaj łapy jak się mijamy
twe punche mijam jak ali, ani jednej przy tym rany
mic się pali, to lont w płucach, trotyl, track to dynamit
spróbuj wsadzić sobie jaźnie, boś dwulicową kurwą
jak nie z ery internetu, wychowało mnie podwórko

[zwrotka 5: shaman gwp]
to nie są czasy, że latam jeszcze w dresie
dziś sprawy ogarniam na twoim terenie
przejmuję rewiry jak mexico comprende
w słusznej sprawie juchę przeleję
prawdę mówię w oczy nawet jak zjebię
z moim ludźmi podróżuję po świecie
mały człowiek, co ma wielkie szczęście
gadał s do n, choć raperem nie jestem

[refren: zbylu]
mam serce do rapu, to rap nie ma do mnie szczęścia
jak się robi hip~hop, to pokażą ci te wersy
ulica patrzy, czujesz wzrok, który cię śledzi
zakreślam kartki, puszczam to w ten ulice, rap
kiedy umrę nawet nie zatrzymuj się nad moim ciałem
moi ludzie ze mną, nawet gdy gasną światła
ci co mi zło rzeczą, klepią umysłową biedę
przestań się pytać, czy lubię być hip~hopowcem
[zwrotka 6: stolar]
krew rapera to dla mnie atrament
wers za wersem, pielęgnuję mój talent
ty wiesz, co jest grane, gdy słyszysz mój wokal
konkretny numer zawitał na blokach
liryczny pokaz, bo płynie to w żyłach
ogień mam w oczach, rozpiera mnie siła
zobacz jak płynę sobie ze stylem, wpadłem na chwilę, ciągle żyję
mam pomysłów tyle, że mógłbym nawijać tyłem

[zwrotka 7: adson]
potrafię z każdym dukać, w bani nakurwiają loopy
a już przyjaźni nie szukam wśród tych, co mają ból dupy
typowy gadżeciarz, w rapie rangę miałem speca
i zmiatam kurz z ramienia, ale zostaje na plecach
dusza konesera, choć wyjebkę mam na scenę
przez słuchaczy traktowaną niczym polityka gender
przyjmuję krytykę, ale przelatuję nad nią
adaś przyszedł se z pasją, gardzą waszą nibylandią

[zwrotka 8: sebczyński]
jestem raperem, intencje szczere, twardo na glebie
widziałem wiele, jestem człowiekiem, patrzę przed siebie
poznałem tę grę, wiem, że tworzę legendę
jedno jest pewne, byłem, jestem będę
daj mi pretekst, nawinę to i skręcę
to nie interes, tysiące nawijek, więcej wypalonych bletek
tak tu się żyje, potwierdzi to osiedle
płynie na bicie krew mieszana z atramentem
[zwrotka 9: ndz]
w moich żyłach płynie krew rapera
tak jak w synu płynie moja krew
zasób słów mam, w nich nie przebieram
zwierzęcy instynkt wyczuwa twój gniew
kładę treść na bity, mam staf nabity
tu płoną szczyty, jak ja kocham tę grę
lecę pełną parą, aż idą iskry
podpisano uparty raper ndz

[zwrotka 10: muody mp]
mistrzowski rap to nie bagatela
i wątpię, abyś to zrozumiał, jeśli nie trzymałeś go na rękach
tworzone w różnych miejscach
w polsce, na świecie, na ulicach gk
to relacja z otoczenia o tym, że tu trzeba
żyć, żyć tak jak trzeba, a nie wątpić i umierać
innego wyjścia nie ma
dla mnie, bracie, osobisty jest dylemat

[refren: zbylu]
mam serce do rapu, to rap nie ma do mnie szczęścia
jak się robi hip~hop, to pokażą ci te wersy
ulica patrzy, czujesz wzrok, który cię śledzi
zakreślam kartki, puszczam to w ten ulice, rap
kiedy umrę nawet nie zatrzymuj się nad moim ciałem
moi ludzie ze mną, nawet gdy gasną światła
ci co mi zło rzeczą, klepią umysłową biedę
przestań się pytać, czy lubię być hip~hopowcem


Lirik lagu lainnya:

LIRIK YANG LAGI HITS MINGGU INI

Loading...