lirik.web.id
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

lirik lagu słoń (pl) – od zmierzchu do świtu

Loading...

[verse 1]
witamy w piekle synu, to siódmy jego krąg
jestem stąd, robię to gówno jak buddha monk
jak ritual superjoint, z nieba spada deszcz bomb
mam broń tak zabójczą jak średniowieczny trąd
utnę każdą z twoich rąk, daję ci moje słowo
tak więc od dzisiaj będziesz musiał walić konia głową
to zakazany owoc, myśli mamy krzywe
wytaguję ci na pysku cyrklem swoją ksywę
nie jestem typem, który mówi do świni “kotku”
kopnę cię tak mocno w pizdę, że but zostanie w środku
chodź tu, poznasz grę zwaną lodem
gdzie naliczamy punkty klaszcząc jajami o brodę
to rap z piekła rodem, w sercu płonie ogień
po kraju zaczną krążyć krążki z naszym logiem
robię swoje, w chuju mam jak ty to widzisz
piszę teksty używając planszy ouiji

[hook]
od zmierzchu do świtu robimy dym
demonologia dla pojebów i pięknych świń
to nienormalny styl, zamykamy licznik
w górę rogi, chcę zobaczyć cycki
to dla nielicznych robimy dym
demonologia dla pojebów i pięknych świń
to ci, którzy jadą jak zawsze po bandzie
a ty znienawidź nas jeszcze bardziej

[verse 2]
jak bizzy bone mam dar, wróżę ci trumnę z kart
nie wierzę w fart, scena to mój katafalk
a ty trenuj kark, oto poznańska baszta
piracka bandera, piszczele i czaszka
sprawdź nas, mamy to co inni by chcieli mieć
mamy styl, sk!llsy i określoną płeć
jeśli jakiś cieć ma problem o to, że zarabiam
możesz klękać do chuja i ssać koński nabiał
oto hrabia, wład palownik, transylwania
wyłącz jak nie ogarniasz, psychiczna awaria
odpierdala palma, negatywna karma
wariat, schizofrenia paranoidalna
skaczemy do gardła, sadysta to mój tytuł
h-llraiser władca piekieł, styl cen0bitów
od zmierzchu do świtu na ludzkiej krwi poszczę
pentagramy i łeb obity w gwoździe

[hook]
od zmierzchu do świtu robimy dym
demonologia dla pojebów i pięknych świń
to nienormalny styl, zamykamy licznik
w górę rogi, chcę zobaczyć cycki
to dla nielicznych robimy dym
demonologia dla pojebów i pięknych świń
to ci, którzy jadą jak zawsze po bandzie
a ty znienawidź nas jeszcze bardziej

[verse 3]
pazuzu to mój człowiek, zawsze o mnie pamięta
tylko on śle mi eski w urodziny i święta
cmentarz,bękart diabła, czarna wstęga
jak smakosz czuję strach żerując na ludzkich lękach
klękaj, niszczę mózg jak samogon
już mówiłem, że krytycy na chuj mi skoczyć mogą
zatańczę pogo na waszych grobach dziwki
jestem sobą, nigdy nie chciałem być jak fifty
zrobię ci face-lifting golarką do bydła
nasze cztery elementy to cztery dziury po widłach
brzytwa, kusarigama, mój chory flow
wbija się w twoją czaszkę jak indiański tomahawk
do przodu jak czołg, głośniej od armat
mój majk to niezarejestrowana broń palna
to wariat za kółkiem, rozpędzony tir
(murder, murder, murder, k!ll, k!ll, k!ll)

[hook]
od zmierzchu do świtu robimy dym
demonologia dla pojebów i pięknych świń
to nienormalny styl, zamykamy licznik
w górę rogi, chcę zobaczyć cycki
to dla nielicznych robimy dym
demonologia dla pojebów i pięknych świń
to ci, którzy jadą jak zawsze po bandzie
a ty znienawidź nas jeszcze bardziej


Lirik lagu lainnya:

LIRIK YANG LAGI HITS MINGGU INI

Loading...