lirik lagu juras – empatia
[zwrotka 1]
budzę się rano, siemano, witam się z piękną panią
lekko zaspaną, przy śniadaniu siada mi na kolano
wychodząc z domu zabieram ze sobą serce
bo we mnie jest miejsce bezpieczniejsze niż w sejfie
w szybkim tempie na mieście ogarniam sprawy
pod sklepem przed wejściem pomagam jakiejś starszej pani
która nie daje rady z zakupami
biorę jej siatki, odprowadzam do klatki, rozmawiamy
później jadę metrem nagrać numer
w tłumie metal w swetrze gubi komórę
przez ludzi peleton na peron przebijam się i zwracam mu telefon
wracam zanim zamkną się drzwi
wreszcie wieczorem spotykam się z k-mplami
śródmieście, mały pub zderzamy się kielichami
jakiś problem do mnie ma szukający atrakcji zbój
wychodzę z baru żeby nie dać satysfakcji mu
odwracam się, widzę idzie do mnie tępy huj
zawzięty w huj, cóż na bok sentymenty tu
wyjmuje sobie serce by stać się bezwzględny znów
czysty łokieć na pysk i pada zgięty w pół
na pobudkę liście mu wypłacam, bez przypału
oczywiście czas do domu wracać
bez poczucia winy kładę się obok mojej dziewczyny
od adrenaliny nie mogę zasnąć przez 2 godziny
[refren]
kwitnie we mnie miłość nie skończona jak przepiękny kwiat
tak że objął bym w ramiona cały wielki świat
lecz na świecie nie brak wcale ludzi podłych, głupich, złych
takich skurwysynów wale bezlitośnie łokciem w kły
[zwrotka 2]
pada ale weekend zapowiada się piękny
na klatce wpadam na coś idąc przez korytarz ciemny
światło zapalam a to bezdomny zziębnięty
mówię do jutra spierdalaj i daje mu pięć dych
w autobusie jakiś pijak się przewrócił
z miejsca wstaje na nogi bo wysiadam w centrum
żaden z tych porządnych ludzi na to uwagi nie zwrócił
podnoszę go z podłogi i sadzam na miejscu
wchodzę do knajpy jest ładny kocioł
ekipa w trakcie najby, moje miasto nocą
alkoholowe party, bez szajby bo po co
nagle kolega mnie woła ja nie wierzę własnym oczom
pięciu leszczy trzyma go przy drzwiach do ubikacji
próbuje z głową pokojowo wybrnąć z sytuacji
tłumaczę debilom że zaraz nie ominą atrakcji
dostaję strzała i kręcimy kino akcji
[refren]
kwitnie we mnie miłość nie skończona jak przepiękny kwiat
tak że objął bym w ramiona cały wielki świat
lecz na świecie nie brak wcale ludzi podłych, głupich, złych
takich skurwysynów wale bezlitośnie łokciem w kły
kwitnie we mnie miłość nie skończona jak przepiękny kwiat
(teraz wy)
tak że objął bym w ramiona cały wielki świat
(jeszcze głośniej)
lecz na świecie nie brak wcale ludzi podłych, głupich, złych
(i wszyscy razem)
takich skurwysynów wale bezlitośnie łokciem w kły
[tekst i adnotacje na rap g*nius polska]
Lirik lagu lainnya:
- lirik lagu andre nickatina – jim jones posse
- lirik lagu hesam molaee – hala ke oumadam
- lirik lagu sef – flashy
- lirik lagu kaki santana – un peu de lean
- lirik lagu 360 – hectickest
- lirik lagu lester – prelúdio
- lirik lagu glorious sin – lsd
- lirik lagu hideandseekzoo – poor judgement
- lirik lagu black m – gangster
- lirik lagu musicólogo & menes – bien loco (feat. juno & carnal)