lirik.web.id
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

lirik lagu havokone – pentaskill

Loading...

[verse]
ej, ja mógłbym stanąć w miejscu, nadal wy nie dogonicie mnie
wasz rap mi nie siada, nadchodzę mu położyć kres!
żeby niszczyć nosk!lli nie muszę się chłopie starać
veni vici, bez vidi, już nie patrzę jak ich rozpierdalam!
wpadam miażdżyć, znów daje na pętlach rozkurw
nie składam punchy, konstruuję narzędzia tortur
mi same przychodzą komba do głowy
te wacki przy nich łapią gumy na oponach mózgowych
chcą być na topie? dla mnie to są na dnie, kmioty
szczyt ich możliwości topie w pierdolonej szklance wody
już skacze ciśnienie tym co kładą chłam do pętli
bo daje takie linie, że pękają barometry!
wiedz że mam to we krwi
pozdrawiam wszystkich co k~mają wersy
bo tych głupków mój poziom stawia tu do pionu
spuszczę tonę bluzgów na nich, szybko spuszczą z tonu!
masz tu łowce łbów co robią rap dla dzieci
przy moim zasobie słów, ten ich to kopalnia beki
weź cudzy tekst, jakie to typie kreatywne
weź kserowany bit, weź zajeb styl też i zajeb~iście!
i mów że tutaj rozpierdalasz rap
weź zamknij pizdę, bo chuja do gadania masz!
w czasach gdzie każdego głupi szelest zmamił
h1, po raz pierwszy, po raz drugi
nie sprzedany!

i znów się wpieprzę na bit
dawaj gnata, miniguna albo karabin

[verse ii]
postrzelone pomysły, nie wiem jak to ogarnąć
chyba nie da się mam łeb jak sklep (z bronią palną!)
ich rap to lipa, kminisz? wolą chłam serwować
moja babcia by lepiej złożyła rymy, jak babcie kocham
zjadają scenę? z całych sił ich pragnę wykpić
składam wersy jak panele, dla tych ciot to karne listwy, ta
nowa fala? prawie każdy jest jebanym pozerem
liryka dramat, rymy nudne jak flaki z olejem
noszą drogie łachmany, gustując w tanich smarkulach
mówią o nich suki, szmaty, a je taki szajs buja
gówniane teksty popakowali w tune’a
z playbacku koncerty? już pod każdym względem walą w chuja
mam tu pompę znowu, kiedy tylko wchodzą w bit
jestem chichotem losu który śmieje im się prosto w pysk!
nauczyłem już się pod prąd iść
zmierzam na szczyt by się z niego pod nieboskłon wzbić
póki co to pod nogi rzucajcie kłody
żebym mógł je podnieść i każdemu po kolei zapierdolić
lepiej się przyzwyczaj bo tych linii więcej rozkminię
sensem życia dla mnie~ obracać ich bezsens w perzynę
co mi powiesz? wiem, że bragga to nie wszystko
tworzę swą historię, już od dawna tu robię
hip~hop

[verse iii]
to nie tak menciu, że miałem ten sk!ll od razu
za mną tysiące wersów, i pewnie z milion tagów
więc piszę te zwrotę jak fatcap’em na murze
tu z każdym zapisanym słowem mam wkład w tę kulturę
to hardcore na stówę, ja gram w to jak umiem
biorę setę na strzała, biorę bletę, skuna gram w nią pakuje
i gdy kładę rap pod bit daję z siebie ekstremum
jestem nawet za dobry (więc weź lepiej mnie znielub)
kiedyś to częściej chodziłem po sobie ślad zostawiać
pozdro dla tych w których dalej ta zajawka bangla
dzisiaj jak bazgram, to raczej po kartkach
lecz wandalom życzę farta na ściankach, yardach i
szacunek dla tych mc’s którzy kładą konkret w pętlach
i słuchaczy którzy mają olej we łbach wiesz
każdy był kiedyś wackiem, każdy był kiedyś toy’em
w niektórych jest ten talent, w niektórych nie i koniec
życzę ci sukcesów jeśli z pasji robisz to
liczy się każdy z wersów, każdy sscratch i wypisany molotov
jesli być chcesz lepszy, ja daje strofom moc
i wygina mi się język b~boyom kość

[verse iv]
zdążyłem obliczyć, że w starciu ze mną to raczej marne masz szanse
znam swoją wartość, choć przeważnie zasypiałem na matmie
teraz już mam co robić, wiedz że każdy track rozjebie
w szkole wiecznie zagrożony, dziś stanowię zagrożenie!
i mój czas właśnie nadszedł, rymami miażdżę track ten
będę kładł te punch’e, lebiegom zamknę paszcze
jestem undergroundem, frunę jak andre tande
wystaw na wiatr mnie lapsie, to go złapię w żagle
niech się gonią o kasę, a ja bragga wciąż pizgam
przybył ich antonim, anty~raper, antagonista
antropof~g, bo gdy to słyszą mówią “gość co zjadł”
na surowo, nim do walki się zaczęli gotować
i spróbujcie mnie nie spropsować, ja to gram tak
że czapki z głów i chylcie czoła ;chapeau_bowdown
gdy się skupiam na celach, wiem, że trafię w sedno
kiedy zacznę do nich strzelać trafię se w dno
nie wiem czy ktoś to sk~ma i tak to przenoszę na kartki
czasem chodzę z głową w chmurach, brodząc w rowie mariańskim
over the top, robię menciu destroy
przy moim szczycie ambicji olympus mons to kretowisko
[verse v] [outro]
patrzę na scenę, tu co mało kto się stara
po co rozpierdalać jeden bit, jak mogę pięć na raz?
idę zapalić, złapię chmurę i wenę tą
inspiracji tu szukam w naturze, jak emerson
i nie wiem dokąd zmierza cały peleton
tak szczerze pieprze to, każdy by pęgę wziął
zmieniłem perspektywę, nie oglądam się za siebie w tą przeszłość
liczy się to co w przedniej szybie, stłukłem wsteczne l~sterko
i obrałem swoją własną ścieżkę
oni ją obierają tylko wtedy kiedy sobie walną kreskę
ja chce sobie powiedzieć że mi wreszcie wyszło
z życia uczynię marzenie, marzenia przemienię w rzeczywistość
i nie będę tu najlepszy, lecz się będę cieszyć tym
że ktoś sk~ma wersy i mnie kiedyś uzna jednym z nich
i w sumie to takie bardziej outro
wiedzcie że jeszcze rozkurwię, póki co to mówię wam siemanko


Lirik lagu lainnya:

LIRIK YANG LAGI HITS MINGGU INI

Loading...