lirik.web.id
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

lirik lagu ck label – kwiat chynowskiej młodzieży

Loading...

[zwrotka 1]
pora już wyłożyć prawdę na stół
ze smerem dzieliliśmy bimber na pół
nie mów, że kurwa na głowie mam guz
i już nie dzwoń, bo już nie ogarnę pół
jadę, aż kurwa zabraknie nam bucha
dla wrogów pogarda, dla ekipy miłość
stałem na pieńku, gdzie jebało szczyną
dziś całe mieszkanie pachnie jak major
nie mam stylówy reto ani kolegów w branży
siedziałem na discordzie z danielem wysyłając bity do paczki
wszyscy mnie wtedy pozwali, wszyscy mnie wtedy wyśmiali
dziś połowa chynowa chce mnie zabić, nie dziw się, że jestem najebany
nie wiem, co bym zrobił bez kiepa i faji
emil jechał na bagażniku, twój stary to jebany tukan
twoja stara to gruba kurwa, daid schudł, bo zaczął chlać, wiesz?
daniel nie zaliczył koncertu dni chynowa
cyberkrężel rozpierdoli wszystkich!

[zwrotka 2]
dostałem telefon, że albo odwołam balet, albo pęknie mi szkło
byłem gówniakiem w ekipie, co jeździ do konesera, nie mogłem przejebać
pod etabakiem banda większych, starszych typów nawija, że mnie wychuja
było nas siedmioro, w pociągu jadę ja i jedzie pozostała ekipa
nie wiedziałem, co zrobić, gdy przejebałem kieszonkowe
starych okłamałem, wtedy musiałem im oddawać za wódę
nie byłem na to gotowy, może byłem głupi, może byłem młody
dzisiaj po raz drugi bym tego nie zrobił
nienawidzę kozaków, zamiast chcieć mi najebać, zamiast chcieć mnie pobić, zrób coś dobrego dla ekipy
tak będzie najlepiej dla wszystkich
to całe gówno to ściema, dostałem groźby, że nie jesteśmy zgrana paczuszka i sprawa zamknięta
rzuciłem pracę po tym, jak dostałem wypłatę, nic nie powtarzałem, bo byłem chynowskim dzieciakiem
dziś robię chynowski kwit, na chynowskim rowerze z chynowskim dynamo wariacie
zacząłem chlać po wypłacie (woo!), skończyłem chlać po wypłacie (woah!)
zgonowałem, bo ciągle najebany jeździłem do patelni po głównej trasie (woah!)
wsadzam ekipę w drugą jednostkę (woah!), wsadzam tę wieś w pierwszą klasę (woah!)
za to, co mówiłem na balecie, już przepraszałem, bo byłem najebany i popełniam błędy

[przed refrenem]
jeden rabin powie tak, a drugi rabin powie, że nie
nie jestem traperem, bo jestem zbyt niemy (hoo!)
nie jestem traperem, bo jestem zbyt niemy (hoo!)
nie jestem traperem, bo jestem zbyt niemy (hoo!)

[refren]
my chcemy żyć, a nie tylko przepić, kwiat chynowskiej młodzieży
my chcemy żyć, a nie tylko przepić, kwiat chynowskiej młodzieży
my chcemy żyć, a nie tylko przepić, kwiat chynowskiej młodzieży
my chcemy żyć, a nie tylko przepić, kwiat chynowskiej młodzieży

[zwrotka 3]
znowu jakiś lamus pisze mi, że mnie okradnie
kurwa, mnie miało nie być z wami, gdy wychodziłem
stara jechała z chawiry, nie wiedząc, że to przepiłem
dzisiaj znają nas raperzy w chynowie, raperzy w sułkowicach
raperzy w tarczynie, raperzy w warszawie, raperzy w pieczyskach
wciąż uważam na komuchów, jakbyśmy co najmniej nie mieli dużych brzuchów
pracuję przez wiosnę, pracuję przez lato, pracuję przez jesień, pracuję przez zimę
serce oddałem muzyce, fanom i ekipie, nic nie zostało dla używek
to, co gadasz do koleżków, to tylko jebane kocopoły
gdzie byłeś, cwelu, kiedy smeru kupował gucci pasek we włoszech na plaży?
w grupie tylko kurwa cwany jesteś
z kiepem w łapie straszysz dzieci, jebany debilu, weź się zapij wreszcie
ooh, ooh, ooh, ooh, ooh, trapy, daby wszędzie, w koneserze to ja jestem głównym klientem
się jebnąłeś myśląc, że jebanym stulejarzem
ja jestem tym pojebanym z ck, ja jestem tym wciąż najebanym z ck
nie mam czasu się kłócić, bo mam na głowie sprawy ważniejsze niż ćpanie, woo!

[refren]
my chcemy żyć, a nie tylko przepić, kwiat chynowskiej młodzieży
my chcemy żyć, a nie tylko przepić, kwiat chynowskiej młodzieży
my chcemy żyć, a nie tylko przepić, kwiat chynowskiej młodzieży
my chcemy żyć, a nie tylko przepić, kwiat chynowskiej młodzieży

[zwrotka 4]
jeśli ktoś mnie zmiecie, to umrę na trzeźwo
chcę umrzeć na betonkach albo żyć, lecz jako żuk
podczas kiedy ziomkowie ciągle stresowali się egzaminami
bałem się wychodzić z domu, bo czekali na mnie ze somerami
każda najebka jest lekcją, nie ma co płakać jak dziecko
moje życie jest jak gastro, jak się najesz prawdą, no to później rzygasz po alko
nienawidzę świata na trzeźwo, choć nie ćpam i nie piję nawet w okazję
a jeśli pijany debil się spina, to błagam mordo, weź go zabierz jak najdalej
przejechałem prawię całą polskę grając im na nosach
popatrzyłem w twarz konfidentom, ale już dawno poznałem tę prawdę


Lirik lagu lainnya:

LIRIK YANG LAGI HITS MINGGU INI

Loading...