lirik lagu tmk aka piekielny - wyścig ślepców
[zwrotka 1: piekielny]
mam jebane parcie, żeby zrobić numer życia
i boję sam się, że mocno pofrunę dzisiaj
co? przeginam strunę? cisza!
lećmy – ja to felix, ty ikar
z dala od racjonalności, serio
gdzieś zgubiłem to piękne poczucie, pewność
że na końcu tej drogi światło
spadnie na mnie i będzie mi w końcu łatwo
wracam do alko często, odbij
jakby duch dziadka tu wrócił i we mnie mieszkał
bo kiedy czułem się wreszcie mocny
zaraz przychodzi noc i znowu tu jestem ze szkła
zamiast pola bitwy jestem na małej planszy
chyba nie chciałem tak żyć
z roku na rok jestem coraz starszy
i ciągle chcę tyko jednego – prawdy
o tym, gdzie jest ojciec i gdzie będę ja
jak mam uspokoić się, skoro wszędzie brak
odpowiedzi.. w kurwę
pierdolone znaki zapytania wokół mnie
widzę je częściej niż osiedlowych żuli
i wkurwia mnie, że na nich też już zdążyłem się znieczulić
jebane parabole
i wmawiam sobie – rap rap, resztę olej
na co mi polski sen o tej forsie
skoro dookoła wciąż realia polskie?
martwa cisza pochowana na dnie serca
o której nikt nie słyszał i nikt o niej nie pamięta już
i niesmak w chuj nam pozostał po tym
nie chciałem walczyć ze sobą, to idiotyzm
nie widzę nic już jak ray
ale ciągle gdzieś tam marzę o tym, że będzie okej
[refren: piekielny]
chyba chciałbym być w innym miejscu
walczyć? zamknij pysk, nie ma sensu
walczyć i nie omijać zakrętów
całe to życie to tylko wyścig ślepców
chyba chciałbym być w innym miejscu
walczyć? zamknij pysk, nie ma sensu
walczyć i nie omijać zakrętów
całe to życie to tylko wyścig ślepców
[zwrotka 2: adiss]
od dziecka marzyłem – zdobyć ten olimp
być ‘number one’, żeby skurwysyny czuły podziw
strzelać piorunami z góry tak jak zeus
nie chodzić już po wódzie lecz po wodzie – jezus
umrzeć będąc starym, nie tak młodo ponoć
szybkie życie jest zapisane w folklor
za swoje błędy to nie chcę umierać
choć popełniając je mówiłem sobie że tak trzeba
za dzieciaka miałem jeszcze jakieś hobby
dawniej miałem jeszcze marzenia i plany
dziś, nie mogę zasnąć a podkrążone oczy
pokazują prawdę o mnie, którą próbowałem zabić
złote medale leżą zapomniane gdzieś tam
moje ambicje leżą zapomniane przez świat
szedłem po trupach, mówiąc że to dla mojego dobra
ale po zdobyciu wnętrze nie jest takie piękne – troja
świat nauczył nas jednej zasady: “ty albo oni”
ten sam świat mówił, żeby nadzieję zabić
bo często to właśnie ona strzela nam do głowy – katyń
ojciec niczym dedal mówił o głupocie
a chciałem się tylko wnieść ponad kiedy dragi szły w obieg
i pchałem własny problem – klik klik
‘the top is mine’, nie nawinę o syzyfie – b-tch please
na chuj mam skakać im do gardeł?
jak co drugi ślepiec w tym wyścigu niczym ikar spadnie
zgarnie puszkę pandory zamiast trofeum
bo nawet twój koń trojański nie przechytrzy losu – odyseusz
w drodze na szczyt zabrakło mi tlenu
więc rozpaliłem gniew do świata – prometeusz
dziś wolę być średni niż top one
bo wczoraj się sparzyłem dotykając ognia
[refren: piekielny]
chyba chciałbym być w innym miejscu
walczyć? zamknij pysk, nie ma sensu
walczyć i nie omijać zakrętów
całe to życie to tylko wyścig ślepców
chyba chciałbym być w innym miejscu
walczyć? zamknij pysk, nie ma sensu
walczyć i nie omijać zakrętów
całe to życie to tylko wyścig ślepców
[zwrotka 3: piekielny]
ponoć mam problem z alkoholem, bzdury
nie mam problemu wcale, lubię to piję
przyjedź i zobaczy moich ziomów, mało który
tu co chwilę nie przechyla, ale dobrze nam się żyje
to może protest, może jakiś odskok
od codziennych ciosów w pysk i parteru
które funduje nam życie tutaj non stop
kurwa i jeśli chcesz to mnie za to picie nie lub
może zdarzyć się tak, że nie zagram
przez ch-r- alko za sceną pite od wejścia
bite piątki od ziomów z całej polski
wiedzą, że lubię, więc częstują, ty rozkmiń
przejmuję wartę jak izabela
eviva l’arte, róbmy muzykę teraz!
i niech się liczy tylko ona
pasja to jedyna rzecz, której niemoc nie pokona
idź precz pierdolona codzienności
w końcu uda mi się pościg, wierzę w to
w całym tym małpim gaju mam wątpliwości
czy skakać jak reszta, bo może coś zmienię ziom?
spełniłem kilka marzeń, spełnię następne
choć psuje mi drogę na szczyt niejeden flesz
zmieni się mnóstwo rzeczy we mnie, pewne
ale zawsze w l-stro patrząc będę widział siebie, wiesz?
mogą mówić, że to rap, albo nie, jebać to
mnie obchodzi ich zdanie, mniej niż c-kolwiek
robię numer z adissem, siemasz ziom
i czemu miałbym zwracać uwagę co mówią o mnie?
mam kobietę życia, ziomków kilku szczerych
dobre dziewczyny, które znam i wspieram ciągle
idioci mają chyba tylko komputery
i klawiatury, co się palą, od ich głupot, ziombel
to nie mój świat, więc nie wchodzę w to
nie mam wcale już myśli, by stąd odejść ziom
wiem już kto jest kto
i spierdalać od tego co tu jest moje, won
Lirik lagu lainnya:
- lirik lagu khawaja - strangers
- lirik lagu king khalil - bullenschweine
- lirik lagu genie midas - strangulate
- lirik lagu derin esmer - kopma
- lirik lagu cl [chris louis] - dear summer
- lirik lagu king krule - lonely blue
- lirik lagu leo lapiz - someone's bless
- lirik lagu matthieu chedid - l'autre paradis
- lirik lagu abby diamond - lullaby
- lirik lagu subversos081 - estímulos