lirik lagu panaceum - ukryty w mieście szept
[intro]
czasem ~ chcesz krzyknąć
lecz dusisz ~ w sobie to
bo łatwiej ~ jest wbić wzrok
spokojnie ~ patrzeć jak
[dawid irzyk]
płynie gdzieś po szybie;
kropla deszczu i zostawia ślad
płyną wszystkie chwile
myśli w zgiełku znów tracą blask
[maciek]
to nie był mój dzień, nie był mój rok. prawdopodobnie też nie moje życie
bo czuje znów wstręt, znowu mam dość. bardzo pochopne są moje decyzje
me plany padają jak ulewny deszcz. gasną pochodnie mojego zapału
bez wiary, zmieszany jak dzieci we mgle. żałość, bo błądzę a miałem być w raju
upadam, upadam, upadam na twarz. gdzie moje miejsce jest na tym świecie?
mam zamiar nadawać na majkach ten rap. który mnie wzniesie choć trochę nad ziemię
bo poza nim widzę niewiele barw. życie tak szare jak krakowska jesień
choć pełny przystanek ja jestem sam. ludzie są obcy, nie znam nawet siebie
byłem tu i tam i widziałem sporo i wszystko przekminiam, przeklinam na to
koloru chwila, gdy mija~ monochrom, a reszta to miraż, pół życia szaro
wstawanie ranem i brak czasu na sen. stale bieganie po tej samej trasie
busy, tramwaje, mieszkania wynajem. brudy wyprane w potokach porażek
kiedyś wyblaknę i to mnie tu martwi, ludzie bez marzeń wydają się martwi
być i ciężarem. są dla nich fakty. boli najbardziej brak wyobraźni
gapię się w okno, czuję samotność, czuję dorosłość co wchodzi na kark
i non stop patrzę jak:
[dawid irzyk]
płynie gdzieś po szybie;
kropla deszczu i zostawia ślad
płyną wszystkie chwile
myśli w zgiełku znów tracą blask
[tomek]
stłumiony w tłumie tłumię gniew; gdzieś w busie późną porą
ukryty w mieście szept, welcome to dorosłość
czasem myślę, że bóg to cynik, i długo długo kminił, (jak)
nam skomplikować ścieżki i gdzie jest ludzki limit
zerwane przyjaźnie rozstania, znam i wiem jak pachnie zdrada
praca za marne czy zmiana, nocna. też znana
starania, starania, starania. zakładam, że kiedyś się uda
choć czasem dopada apatia, a na usta ciśnie się
plany ogromne ale spokojnie, tomek trochę spokorniej
czasem trzeba odwołać koncert, bo ważny człowiek odszedł
czasem trzeba odpuścić związek, by wyszło na dobre
czasem przetrwać co gorzkie, i potem wejść mocniej
a wchodzę w to mocno jak tylko mogę, nie mogę przecież stać
jak korek po piątej w drodze, do domu gdy piszę sobie rap
jesienny piątek już trochę, zmęczony krakowem…. ja
siedzę skulony przy oknie, patrzę jak
[dawid irzyk]
płynie gdzieś po szybie;
kropla deszczu i zostawia ślad
płyną wszystkie chwile
myśli w zgiełku znów tracą blask
Lirik lagu lainnya:
- lirik lagu cobrah (rap) - deepsidestorys 1000
- lirik lagu laura galindo - in front of your tv
- lirik lagu knowledge kappel - wellerman (sea shanty)
- lirik lagu captaine roshi - 94 diez
- lirik lagu willie sees green - lake house
- lirik lagu cris onedy - hoy canto pa' ti
- lirik lagu pavel ned - briófita
- lirik lagu sinan akçıl - aşkla
- lirik lagu brigitte fontaine - les carmens
- lirik lagu bob miller - too many tears