lirik.web.id
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

lirik lagu nienawiść, strach i władza - gieber

Loading...

[zwrotka 1]
pijany ojciec, strzał w policzek, potem pięść w potylice
zła psychologia, patologia ~ ike z linczem
„ty brudna wiedźmo! sm~tna prawda jędzo!
lampa retro bije ścierwo jak ortopedyczna laska, wiesz to!”
przemoc, lokalne niewolnictwo, jest dla niego dziwką
nic nie warta świnią, mierną jak vifon
uderzenie krzesłem w korpus ~ brzemię, rutyna tortur
włożona w kontur, wolność to tylko pozór
sporadyczny napad szału, jak intensywny opad gradu
tłucze po twarzy, niczym odłamki w iraku
córka jest gównem, a będzie trupem, on jest chujem
mała kłótnia i owinie kurwę drutem
skrępowana, zwinięta na glebie, masarz rzemieniem
po ciele, jak ciecie rapierem
pozdzierane plecy, to męczy, ruchome zęby
przypominają białe chorągiewki, widzisz te nerwy?
negatywne relacje, jak pacierz pod batem
żonę traktuje jak szmatę, piętnaście minut w zamrażarce
na twarzy poparzenia, grzałka, wrzątek, dowidzenia!
zniszczona matka, wątek dla koronera
nie ma miłości jest nienawiść, strach i władza ~ to powraca
każdego ranka, kiedy patrzy w oczy kata
tu nie ma nic dobrego, domowy terror ~ jeszcze jedno
„na ulicy nie pokazuj sie z obitą gębą”
[refren x2]
nienawiść, strach i władza
bezcelowa przemoc, tyrania
nóż, drut, sznur
jedynym celem jest zadawać ból

[zwrotka 2]
dźwiga, nie krzyż, a całą golgotę, bicz i ocet
zły omen, gdy przez cały syf nie widać już okien
krew na tapetach, już wiesz ~ coś jest nie tak
sąsiedzi widzieli, jak nie raz leżała w śmieciach
żywa ruina, każda rana to stygmat ~ mówisz “pryzmat”
jaki pryzmat? tego nie chce nawet m~s~ch~sta
nieprzerywalna, psychiczna agonia, fizyczna wojna
spuchnięta morda, krew płynie jak koniak
wygląda jak pantera, siniaki, cała w cętkach
mieszkanie khaki, smród ~ brudna sceneria
powrót do domu z pracy, jak szkorbut i objawy
znowu najebany ~ „kurwo, spodziewaj się kary!”
na twarzy rozbity słoik, „co tak stoisz? coś cię boli?”
,,masz ręce i nogi, zapierdalaj do roboty!”
to nie jest sanatorium, gościu
to jak mieszanka potu i moczu ~ to ich cuchnące lok~m
ich dłonie służą za kiepałe, zapalniczka, szlugi ~ przejebane
jest pełny gówna, niczym supermarket
nie mają pomocy, każdej nocy potwór pragnie użyć noży
nie mają głosu ~ liczą, że nie padną ciosy
bóg umarł albo nigdy go nie było
jeszcze przed godziną myślałeś ,,jest sprawiedliwy jak serpico”
śpiewam hymn okaleczenia, chwalę jak erazm
najgorsza era, bez przebaczenia, umarła nadzieja
[refren x2]
nienawiść, strach i władza
bezcelowa przemoc, tyrania
nóż, drut, sznur
jedynym celem jest zadawać ból


Lirik lagu lainnya:

LIRIK YANG LAGI HITS MINGGU INI

Loading...