lirik lagu międzymiastowa - w paszczy szaleństwa
zobacz jak zamieniam własny obłęd w zwrotkę
wbrew pozorom ciągle tonę w hipokryzji
szukając równowagi na granicy bycia kimś i nikim
wypruwam sobie flaki aby być na trackach jakiś
i nie tyle zauważalny co moralnie poprawny
już dawno, w paszczy szaleństwa
podobno nie mam na co narzekać
a cały ten czas
robiąc rap staram się zrobić z siebie człowieka
nie wpaść w letarg, nie spełniać oczekiwań
to nie 30 ton lista, raczej wpisy z pamiętnika
kolejny rok, kolejna płyta
to co było kiedyś, nie musi przecież żyć dzisiaj
sumienie pyta o filozofię życia
jeśli nawet jakaś była, to widocznie za mało stabilna
wystarczy jeden dzień, by wszystko miało mniej znaczeń
po każdej stracie, sens raczej jest tylko hasłеm
gdybym nie wierzył, że to ma jakiś sеns ~ coś ulepsza
to nie miałoby to żadnego znaczenia
jest tak że, kiedy kwestionuję pasję ~ miłość, wiarę, gniew
to tylko po to, by po drodze nie zagubić ich gdzieś
po to by, po to by zdjęcie z tobą przy mnie odpędzało złe sny
kocham kochać, kocham żyć
ale w tej rzeczywistości dążę do doskonałości
by mieć pewność że dałem ci wszystko
by rany zadawane złu szybko, nie stały się już tylko blizną
(ej) oto jak rap niszczy ludzi, dziś nie pytaj
po niektórych składach został tylko [?] druga płyta
nigdy nie chciałem, wygrać ze światem
posługując się wyłącznie rapem
już nie łączę z tym nadziei żadnej, większej
to tylko kawałek siebie ~ nic więcej
zero oczekiwań, bo nie chcę się zawieść
jak na przyjaciołach co kwestionują każde moje zdanie
to wszystko ode mnie uzyskuje znaczenie
jeśli sam w to ślepo w to wierzę
poza mną nie ma nic więcej
to ja tworzę miłość, ja nadaję rzeczom wartość
to ja decyduję z jaką chodzę tutaj maską
razem ze mną światła zgasną
istnieje tylko świadomość
ci co dali za wygraną proszą boga o pomoc
mówiąc mi ochoczo “kidd pójdziesz do piekła”
a co mnie to skoro, to tylko zmiana getta?
wiem że jestem przeklęty
więc teraz chcę zamieszkać między parą pięknych piersi
by być na zawsze bezpiecznym
na tym świecie nic tak naprawdę nie ma
jeśli nie nadasz temu wcześniej znaczenia
taka prawda, uśmiechnięta paszcza szaleństwa
masz przed sobą świat jakich mało
masz przed sobą kogoś kto zna każdą własną słabość
i chce sobie z nimi radzić
choć nie potrafi za nic ~ nadrabia słowami
każdą szansę którą stracił
nigdy dla masy, zawsze dla indywiduum
choć pragnę aprobaty jaką daje innym tumult
w niezgodzie ze sobą, niespełna rozumu
na tropie depresji, od ogółu do szczegółów
w gestach miejskiego tłumu, czuję ucisk kilku tysięcy ludzi
przecież zawsze mogę wrócić, na biedne miejsce modłów
i już nie pchać się do przodu
być tylko, jednym z milionów
przypadkowych osób z boku
w środku handlowych molochów
porównując ceny śmierci ułożonej tam jak towar
serwowanej w jednym z setek, ładnych opakowań
dziś nie mam dokąd iść, tylko popatrz
jak w mych oczach tli się płomień
niepewności którą mam na co dzień
szaleństwa które karmię każdym z małych niepowodzeń
i to ma być człowiek? mogą mówić cokolwiek
nie poddam się ~ zabierze mnie stąd tragiczny koniec
(koniec, koniec, koniec)
Lirik lagu lainnya:
- lirik lagu texako - mother
- lirik lagu shamoon ismail - 051021
- lirik lagu ratsalad - 50km
- lirik lagu enqez - rns
- lirik lagu bryson gray - crazy
- lirik lagu mastagaan - party mood
- lirik lagu nickrobinson135 - diss track
- lirik lagu jorge ailton - casta dos abençoados
- lirik lagu numbered with the transgressors - the last deluge
- lirik lagu gaby nieto, ricardo bendek, naomy díaz - technicolor