lirik lagu jopel - tak się sprawy mają
[zwrotka 1]
piszę płytę ze swym życiem jednocześnie razem
choć to pierwsze nie od razu stało się tak samo ważne
jak to drugie z czasem przyszłość? też mam na nią własny patent
choć z ulicy nie jesteśmy nasz rap to nie delikates
rynek rodzi nowe płyty o tym samym w innej szacie
takie same jak te stare wszystkim znane tak jak pacierz
ja zawijam się do domu żeby zrobić se herbatę
siąść za biurko, chwycić kartkę i popłynąć znów z tematem, wiesz
robię tak co wieczór, prawie chcę wypromować ten materiał
nie zarobię na tym grosza w tobie wiele więcej floty
mógłbym biegać po skejt shopach gonić to po dziesięć złotych
też nie liczyłbym na zwroty wtedy to nie o to chodzi
i nie o to też chodziło kiedyś co nie
białystok, podziemna scena ziomek to paradoks
najpierw klepią cię po plecach później za plecami jadą
czas pokazał kto jest kto, czas weryfikuje krwawo
ciągle nagrywamy rap chuja na gamoni kładąc
możesz mieć za sobą ziomków całe stado nawet
możesz mieć brygadę z pięciu osiedli ekipę
ja wciąż mam determinację masz okazję ją usłyszeć
[zwrotka 2]
nie wiem, nazwij to jak chcesz, lecz na pewno to nie talent
na to, że dziś słyszysz mnie sam solidnie pracowałem
moi rodzice co do mnie mieli inne plany
chcieli żebym był lekarzem pewnie są rozczarowani
nie raz pierwszy, nie ostatni jeszcze bliskich rozczaruję
często wracam najebany, albo nie wracam w ogóle, z
przyjaciółmi więcej czasu spędzam, mniej odwiedzam niunię
hajs nie trzyma się mej ręki chociaż nawet nie pracuję
myślę o tym często kiedy sp-ceruję znowu
ciemne niebo, kilka drzew, czekam gdzieś na autobus
garstka ludzi, więcej miejsc pustych gdy wracam do domu
klimat wieczoru na nic tego nie zamienię
z kielni dźwięk telefonu więc odczytuję sms
wygraj dziesięć samochodów, wyślij siedem dwa dwa siedem
nigdy nie wysyłam powód w takie głupoty nie wierzę
sny zostawiam dla idiotów, chcę realizować cele
[zwrotka 3]
jedna miłość, a może dwie w każdym razie
towarzystwo się skurwiło zdaję sobie z tego sprawę
i już mnie nie dziwi wcale to, że matka mego ziomka nawet
w kuchni przy pierogach robiąc dla rodziny obiad nuci se pod nosem refren
co go jak wracała z pracy usłyszała w radiu esce
też go słyszę chcę czy nie chcę choćby wtedy, gdy w kolejce
z wózkiem w spożywczaku stoję zewsząd wypływa badziewie
a niekompetentni ludzie nazywają to hip-hopem
ja uśmiecham się pod nosem, lekko ramionami wzruszam
dla mnie słuchacz to koneser, muzyka, synonim sztuka
jeden kradnie telefony, drugi żre piguły w klubach
inna do tych telefonów chętnie za kody się rucha
ziomki dym trzymają w płucach aż nie zaczną nim kaszleć
nie jest łatwo tego słuchać, a nagrywać tym bardziej
płytki oddech mam astmę, ale walczę mam powód
raz dla bliskich to ważne, dwa ostatnie dla wrogów
puszczam swoją jazdę w teren podziemie, białystok, toruń
Lirik lagu lainnya:
- lirik lagu little chief - brighton shore
- lirik lagu eluveitie - the day of strife
- lirik lagu primeira audição - estranhos no ninho
- lirik lagu myke green - love you sober
- lirik lagu ch@rlie_the_rebel - shine
- lirik lagu supermega - white christmas
- lirik lagu wm - vengo dalla luna (intro)
- lirik lagu banda carnaval - el de los tiempos de pablito
- lirik lagu rayvanny - mwanza
- lirik lagu carlo koosh - dumped party