
lirik lagu fundacja nr 1 - abonent czasowo niedostępny
[intro: ward]
zbieżność postaci i zdarzeń jest nieprzypadkowa i zgodna z rzeczywistości
[zwrotka 1: ward]
nie wiedzieć czemu ludzie z ulicy znikają
błędy popełniają, różne świństwa ćpają
już im nie wystarczy zwyczajnie skuć się fają
mocniejszych wrażeń wciąż się domagają
ilu starych ziomków dziś jak przez lufcik wygląda
czają się, skradają, świrują jamesa bonda
pasty do zębów, kawy i kurwa herbaty
łupią wszystko równo, znają się dobrze na tym
komisariaty, sądy i kurwa kolegia
wyjebane mają byle by naćpana gęba
żal mi na to patrzeć, to nie to, że potępiam
żaden z nich już dziś nie pamięta
o prawdziwych melanżach, o mistrzowskich kolędach
o przyjaźni, szacunku i lojalności
dla nich tego nie ma, mówi to coś ci?
z kości na ości już chyba nie schudną
sami się wjebali w te parszywe gówno
nic im nie pomoże, bo w głowach mają mętlik
dopóki tkwią w tej szalonej pętli
wierzę, że są tylko czasowo niedostępni
[zwrotka 2: mieron]
początek tragiczny, dla wielu kosmiczny wątek
kiedy to początek, lata ’90
dzisiaj to widoczne najwyraźniej jest niestety
wiele osób wtedy pomyliło priorytety
wiele osób teraz tak wygrzanych, że o rety
pierdolona moda, zdrowia ona nie odda
wtedy nie myślał, myśląc sobie, się poddał
bez wahania cała bania do zreperowania
do wymiany, bez wymiany możliwości
zryty czosnek, schizofrenia po całości
teraz zamiast biegać hulasz tutaj gracz
grzeje grube dupsko w domu kurwa mać
sm~tne i prawdziwe jednocześnie
gdzie jest przyczyna narkołyki za wcześnie
nie wiem, nie chcę wiedzieć
nie byłem tak głupi by w tym syfie siedzieć
[zwrotka 3: jaźwa]
to jest rozdział opowieści następny
ma… pager zawsze był dostępny
dla wszystkich chłopaków był dobrym ziomkiem
na osiedlu każdy przybijał z nim piątkę
lecz pewnego dnia sięgał życia dna
z nikim ani z niczym już się nie liczył
złe czasy, pojawiły się dragi
za kupę kasy poświęcał im dużo uwagi
od wielu lat rozjebane przyjaźnie
nic dla ma… nie było wtedy ważne
wierzyłem w niego jak w siebie samego
dałbym rękę uciąć, byłbym dziś kaleką
w domu jatka, on zimna klatka
kradziona szamka, z cpn’u kanapka
zapłakana matka chciałaby mu pomóc
on do siebie nie dał zbliżyć się nikomu
abonent czasowo niedostępny, myślał sobie
do kurwy nędzy co ja ze swym życiem robię
dalej o ma… wątku nie rozwijam
jeszcze mi ktoś wytknie, że z prawdą się mijam
dla mnie jest tylko czasowo niedostępny
dopóki tkwi w tej szalonej pętli
przez wielu wyklęty wciąż wierzę i wierzyłem
że się odnajdzie tak jak ja to zrobiłem
[zwrotka 4: felipe]
śmigał po osiedlu taki jeden fafarafa
lubiał nastukańcom stresu przysparzać
gdy się pojawiał to była [?]
nie znała granic jego fantazja
z pasją opowiadał co to nie on
i jakie ma plecy, że jego znajomi
to pruszków i wołomin, wszędzie szukał hecy
na ławkach pod klatką lubił przed nosem
powybijać klamką by po chwili przybić piątkę
on na siłę chciał być ziomkiem
a być ziomkiem to przecież nie fach
zamiast szacunku wolał budzić strach
chyba się uważał za ala capone
a ten bakłażan nie był nawet pionem
ciap ciaba rach minęło kilka lat
jak kamień w wodę zaginął po nim ślad
dziś jest tylko wątkiem dla tego tracka
i pluję sobie w brodę
jest jeszcze coś a propos tej kwestii
takich skakańców niestety jest na pęczki
dla nas ich abonent jest wiecznie niedostępny
Lirik lagu lainnya:
- lirik lagu andrés cepeda - tú
- lirik lagu nicowithadreambr - espinhos (deluxe)
- lirik lagu bynaural - cold stare
- lirik lagu caspr - the motions
- lirik lagu 2pm (투피엠) - 돌아올지도 몰라 (maybe she’ll come back) (bossa nova mix)
- lirik lagu solorremi - lo que nunca hubo
- lirik lagu mvm - formidofobia
- lirik lagu bill fisher - overview effect
- lirik lagu melan - tube
- lirik lagu hillsong worship & elevation worship - here i am