lirik lagu dudek p56 - takie życie
[zwrotka 1: radzio]
uwazaj mordeczko nie zycze ja tobie
bys ocknoł sie w celi czy przywitał z bogiem
z farcikiem złodziejem ale tylko tym prawilnym
gdy patrzy ci w oczy nie czuje sie winnym
gdy widzi cie w potrzebie to zawsze ci pomoze
chron ich dobry boze na niebezpiecznym torze
gdy wszystko sie pierdoli i pada na cyce
pseudo sie wypina choc w oczy tobie sprzyja
nazywac siebie bratem ty raczysz go
gotówką dobrym słowem i batatem
ta kurwa znow po cichu mówi
i w duszy sie smieje jebac szuje jebac
fałszywi przyjaciele nie po to by zabłysnąc
ale po to by przekazac bo nawet gdy nie widzisz
wciąż czai sie zaraza odchodzisz pare kroków
i znowu sieja ploty a gdy staliscie wszyscy
to jaki chłopak złoty to jaki chłopak bystry
ktos znowu cos pierdolił no co ty same znajome mordy
same znajome pyski szacunek przede wszystkim
a jednak znowu skucha mój drogi kolezko
bo wpadło mu do ucha i poszło dalej gdzies to
dotarło do tamtego a teraz krzywisz pizde
wykreca twoja morde latałes na jezyku pakując siebie w torbe
przychodzi znowu piatek to moze jakies piwka
nim spojzysz nim wstecz juz piana leci z pyska
kiermana wyczyszczona na zeszyt zaciągnięte
trzy dniówka zaliczona a korki znow jebniete
który to raz z kolei spotykasz swoje mordy
wez kurwa sobie przemysl co znowu odjebałes
bo ja do ciebie z sercem a ty znowu ublizałes
choc tak sie zazekałes ze to sie nie powturzy
nie bedzie takiej akcji ty znow nie miałes racji
ryj cały znow czerwony i klipa zajebana
trza wcisnac tutaj pauze i spojzec z drógiej strony
bo ile bedziesz chodził taki napierdolny
czas zrobic cos ze soba przemyslec swoje błedy
isc znowu prosta drogą omin korytarz krety
byc znowu usmiechnięty bo kazdy chłopak wie
ze jestes ogarniety chamulec ostro wcisnij
i zostaw sobie murze bo liczy sie rodzina
w niej masz poparcie duze nie chce dla ciebie zle
nie odpierdalaj dłuzej pólnocno praski klimat
bo tutaj wychowany gdzie swój za swoim puzjdzie
i łeb juz rozjebany nie straszne mu są blizny
nie straszne mu są rany a gdy nie nasza racja
to wtedy wysłuchamy to wtedy przemyslimy
charakter mam uliczny godnosci nie splamimy
gdy przed oczami kraty bo droga była ślizga
a kórwy znowu biją ty mniej otwieraj pyska
i lec dalej sztywniutko zachowaj dobre imie
uszanuj co dostałes bo jak ci peknie dupa
to zycie zmarnowałes
[zwrotka 2: areczek prg]
wstaje pochmurny dzień gdzie słońce twe zakryte
za plecami knują plany kurwy chowaj chowaj wite
rusz w droge dzieciaku z głową przemyślanym słowem
oby macki systemowców nie wjeżdzały ci na głowe
ogarnij tą mowę mowe która mówi smiało
dzielmy sie ostatnią kromką choć czasem jest jej mało
żeby wszystko sie udało odrzuć tych co niepotrzebni są
zadbaj o swych bliskich lecz nie wszyscy bo nie wszyscy są
tacy jacy być powinni nie wszyscy są niewinni wiedz to
za wolno ziomuś dawaj kręc to no i wez to do siebie
że niektórym w pizdzie ostro sie jebie
mówie do ciebie teraz jak to było nieraz wiesz
a więc czego jeszcze chcesz wypierdalaj tez bierz bierz go do j-py
ze mną wariaty wrzucamy to na katy jak przed laty a ty jesteś sam
już od niepamiętnej daty wiemy chcemy pierdolimy chłam
wbijam co teraz z wami sprawi
że dobry chłopak wstanie a fałszywy sie udławi
za tych co są pokarani przez bezwzględny sort
pamiętamy bo my z wami i niech sie ciągnie knot
prg miejski sort nie do zdobycia fort
co ty kurwo pomarańcza czy tenisowy kort
szarańcza samozwańcza wypierdalaj czort
bo nie potrzebny struż wśrud dobrych ludzi
kot kot kot był nie jeden a teraz to ma biede
dupa dupa jak chelupa mistrzuniu majster wedel
dumny jesteś z tego czy nie chciałeś zrobić czegoś
ale znowu zabłądziłes bez powrotu kolego
kolega taki to do lachy przylega i o to biega że
nie okradaj swego z tego czego nie okradł by cie
no bo wiedz jak to boli nie trać kontroli
nikt więcej na to tobie tutaj nie pozwoli
no i gniew sie wyzwoli niepotrzebnie
niejeden biegnie zastanowi sie dopiero jak polegnie
jak to jest ze musisz to dostrzegac
choroby naszych ulic zawsze będa nam dolegac
więc uważaj bo żyje sie tylko raz
brat dla brata brata katem nie zrozumieć to czas czas
właśnie tak raz raz
[zwrotka 3: kłyza]
gdzie syreny policyjne chałasują tu co chwile
ile mordek na przypale dusi w dłoni wilczy bilet
ile razy już to czułes coś w rodzaju polowania
kiedy myślisz że to koniec nowa szansa sie wyłania
pot na czole dreszcz na plecach -n-liza tej sytuacji
bierzesz rozpęd i sie zrywasz przypał jest na twojej stacji
ryzyk fizyk mówisz sobie tak jak mawiał pewien wiersz
łątwo nie oddajesz skury no bo wolny być wciąż chcesz
bomby błyszczą są już blisko w prostej lini też już są
nie chamujesz biegniesz ostro tempo klucze sto na sto
dajesz w lewo między bloki szanse twoje sie zwiększają
skok przez siatke przez boisko by sie nie dać złapać pałą
twoj blok jest klatówa windą wjeżdzasz już na góre
łapiesz oddech smak ryzyka jest wliczony w tą strukture
dziś cie farcik nie opuścił chodz niewiele brakowało
chuj do mordy konfidentom oraz policyjnym pałom
jesteś w domu już bezpieczny i rozmyślasz co sie stało
gdzie byś był i co by było gdyby to psom sie udało
gdzie zatrzymac no i znalezc to co było w twym plecaku
w oczach kraty by męczyły mówie ci to ja chłopaku
życze ci z całego serca oby słońce ci swieciło
by w twym domu było dobrze by gościła w nim wciąż miłość
byś nie musiał ryzykować by ci zawsze sie udało
takie życie pewnie powiesz życie ci go bez przypału
[zwrotka 4: dudek p56]
pobicia kokosy buchy życie bez skuchy tak widzi
dzieciak widzi wkoło żydzi do własnej kiermany tylko
choc nie szydzi to sie wstydzi nikt go nie przekupi z serca
zobacz światło nie jest łatwo wyjąć wiertło gdy sie wwierca
otwurz oczy zobacz w l-stro i przekrwione oczy
pociąg twój spierdala więc sie postaraj tam wskoczyć
ludzie bloki ludzie kamienice ludzie życie
kurwy podpuchy racuchy sie przyzwyczaj tak to idzie
kiedyś bym oddał ręke dziś pewnie bym jej nie miał
wczas obudzony szybko bym swoje życie zmieniał
natchnienia błędy cuda najlepszy nauczyciel
musisz wierzyć że sie uda kurwo buda na szczycie
dobrzy ludzie praga pozdrwaiamy tych co trzeba
gdzie zabawa gdzie oprawa tu gdzie cegły a nie drzewa
miejski sort prg radzio kłyza dudek prorok
rap jak towar na ulicy jest tego sporo
za zasłoną sie kitrają w oczy sprzyjają uśmieszki
niech chłoną ognisko z oponą opary ty czeski pan kolo
pikolo koralu ty balsamie pomorski naucz sie brać pomału
szału można dostać sie wydostać z wiru ciężko
jakieś matoły kopią doły nie szpadlem a ręką
jak chelupiarze klekną zdechna wcześniej pękną
takie życie prorok 56 to tętno
otwurz oczy zobacz czesto chmury lecz przechodzi
zobacz promień słońca zobacz co ci szkodzi
ludzie młodzi wychowani ludzie przeszli dużo złego
teraz idą dalej nie pytaj dlaczego
to nie klocki lego twoje ego kontra życie
często w kwicie siedzi zobacz pieniądz rozpędzony pociąg
do tego z ochotą każdy jeden to jeden tamto
takie życie ziomuś takie życie ja znam to
[tekst i adnotacje na rap g*nius polska]
Lirik lagu lainnya:
- lirik lagu pollari - maison!
- lirik lagu niia - girl like me
- lirik lagu pnb rock - vibes
- lirik lagu césar oliveira & rogério melo - de quando um mato de bolca
- lirik lagu scott bradlee's postmodern jukebox feat. aly ryan - million reasons
- lirik lagu angelo ente - dat ass
- lirik lagu بلقيس - يا خالة
- lirik lagu jorge celedon - dígalo cantando
- lirik lagu каста (kasta) - впередиидущий (vperediidushiy)
- lirik lagu nilton cm - não preciso