
lirik lagu bonus rpk - pamiętnik skazańca
[zwrotka 1]
po zapadniętym, prawomocnym wyroku znów byłem w szoku
sędzina, ta kurwa stara, mi wybrała lok~m —
to ciasny pokój, inaczej zwany celą
gdzie na świat nie masz widoku, kimasz pod [?]
empatii w niej zero, zimnej suki nic nie rusza
mimo że to farsa, kuta na podstawie słów lamusa —
kłamliwego rozjebusa, który się pląta
u proroka pamięć niezawodna, amnezja w sądach
czy wiarygodna to postawa? odpowiedź sam se
jednak na salach ludzki dramat — to nie seanse
trzeba wierzyć w sprawiedliwość, nadzieję, szanse
choć po latach walki na to patrzę z pewnym dystansem
gdy wyrok został ogłoszony, zostałem ogłuszony
jakby ktoś zajebał mi obuchem w tył głowy
oprawiony jak baran, czułem się tragicznie
system wjebał mi się w życie niczym taran
wszystkie me starania legły w gruzach
pięcioletnia męka — chłodna kluza, szary świat
wjechał gończy list na kark, ciągły wyścig z czasem;
w drodzе — mój kolejny syn — trza wymotać kasę
znów bgu stał się rezydentеm bloków
to kulisy tejże płyty, ja w coraz większym amoku
bo tydzień przed premierą urodził się krzyś —
najbardziej szalona jesień, ciary do dziś
[refren]
niegdyś stałem się niewolnikiem pomówienia
długo czekałem na dzień, kiedy wszystko się pozmieni
oto moja podróż poprzez świat zamków, krat
gdzie nachodziły wspomnienia — nie robił wrażenia strach
doświadczenia znak jest widoczny na mej głowie
znam więzienia smak, a ty wyobraź go sobie
[zwrotka 2]
próbowałem farta w kancelarii prezydenta —
może jędrek ułaskawi, może w domu spędzę święta
może skończy się gehenna, w końcu sprawa z pomówienia
ktoś mi dał zielone światło, po czym schował się do cienia — i go nie ma
nie jeden deklarował swoje wsparcie
a projekt kriegera w sejmie poszedł na wymarcie
próba odroczenia także zakończona blachą
już myślałem o banicji, ale pies wykonał aport
wyciągnięty z fury w biały dzień na bemowie —
pierdolnik w głowie, „może czas” — myślę sobie
wielki głaz, co go niosłem, w końcu spadł na podłogę
na pewno chwila minie, nim wszystko se ułożę
najpierw białołęka, potem radom i służewiec —
tam znajomych ludzi full, nie ma to jak być u siebie
na sztywnej celi, gdzie obcy niczym brat
każdy jeden z nas zapierdala parę lat
co dnia towarzyszył mi podjazd, lecz widzeń brak;
tulić bliskich to odskocznia — covid ją skradł
dzień za dniem leci wyrocznia, a serce pęka
szczególnie gdy ma się dzieci — zamek to męka
odmienił się los, kiedy poleciałem w polskę;
tabor w bydgoszcz, a tam sor — tak trafiłem na grudziądzkie
poszedłem do pracy, otworzyli mi p2 —
magazynier żywnościowy — bonus rpk
[refren]
niegdyś stałem się niewolnikiem pomówienia
długo czekałem na dzień, kiedy wszystko się pozmieni
oto moja podróż poprzez świat zamków, krat
gdzie nachodziły wspomnienia — nie robił wrażenia strach
doświadczenia znak jest widoczny na mej głowie
znam więzienia smak, a ty wyobraź go sobie
[zwrotka 3]
grudziądzkie falbany gotowały nam posiłki
dożywotki, ćwiary — nazywaliśmy wampirki
oddział położniczy miały widok na sp~cerniak
stały w oknie i się uśmiechały, pisały na rękach
pamiętam, że był też tam plac zabaw dla dzieci —
do trzeciego roku taki szkrab z matką siedzi
tysiące tragedii, skupisko patologii;
pucha to dom bestii skłonnych do najgorszych zbrodni
w czasie pandemii przymuszali nas do szczepień —
czułem w tym ich podstęp: im więcej zaleceń
tym większy od nich odstęp — się stałem się niewygodny
torpedowałem atak, więc chcieli się mnie pozbyć
a że byli obsrani medialnego tornada
otworzyli mi grupę, dalej żebym źle nie gadał —
zajebisty oz, domki w środku lasu
tej historii w książce poświęciłem więcej czasu
ponad pół roku się tam w sumie utrzymałem
chwilę w złotej klatce pomieszkałem, ale
na mój niefart załatwiła mnie tam intrygantka —
za wymyślone kwity skończyłem na izolatkach
w chojnicach, na lipach, miałem wsparcie ziomali;
kończyłem „chrystusowe”, prawie czterysta jechali —
najlepszego zaśpiewali, petardami postrzelali, odjechali
to ciemna strefa — dla nas nie ma granic
[refren]
niegdyś stałem się niewolnikiem pomówienia
długo czekałem na dzień, kiedy wszystko się pozmieni
oto moja podróż poprzez świat zamków, krat
gdzie nachodziły wspomnienia — nie robił wrażenia strach
doświadczenia znak jest widoczny na mej głowie
znam więzienia smak, a ty wyobraź go sobie
[zwrotka 4]
z powrotem na zamek i wszystko od nowa —
znowu lecę w transport, kolejna przygoda
stacja docelowa to czerwony bór;
póki co przede mną długa droga, w kabarynie full
zahaczamy sztum, a potem kurkowa;
mewy spać nie dały — całe szczęście tylko doba
odjazd przed obiadem, przez iławę do olsztyna;
cały wojaż w myślach, przeklinałem skurwysyna dyrektora
co mnie zdegradował na podstawie farmazona
jak dojadę, zacznę pisać dissy —
opiszę dokładnie, jak wyglądały kulisy;
będę jebał ich do spodu, aż zatrzęsą się tygrysy
wita mnie podlasie, bytek i reszta ekipy —
wkręcam się na gary, także ziomek nie ma lipy
po pół roku mam komisję — znów powrót na pół~otworek
a tam kurwa cztery giery, w dwóch najebane pod korek
prawie pięć miesięcy się łamałem na małysza
ale wyjebane — ważne, żebym dzieci słyszał
jeszcze chwila i wokanda — pierwsza po trzech czwartych kary
już jestem blisko wolki, już widzę domu zarys
a tu kaprys i blacha — negatywna prognoza
grzeszny śmiertelnik znów zabawił się w boga;
jego poplecznik też potwierdził te słowa
i dla fikcyjnego dobra chciał bym siedział do dzwona
ni stąd, ni zowąd znalazłem się na grądach —
niedaleko zambrowa jest ta pucha zapluskwiona
i gdyby nie to, byłoby tam całkiem spoko:
w kranie ciepła woda, nieograniczony potok
ostatnia wokanda — szansa tylko w apelacji;
w sądzie „ryzyk~fizyk” — nigdy nie wiesz, kogo trafisz
pięć lat izolacji — na farcie wychodzę z paki
za pomocną dłoń — wielkie dzięki, chłopaki
Lirik lagu lainnya:
- lirik lagu mobbu - y2k
- lirik lagu luvdakash - cox demo
- lirik lagu young s'lim - doctor williams (therapy)
- lirik lagu myles smith - nice to meet you (acoustic)
- lirik lagu action figure 973 - sunday night heat
- lirik lagu plato night - i myself
- lirik lagu sofi de la torre - supasaiyan
- lirik lagu мц пипирка (mc pipirka) - выпускной (final)
- lirik lagu trupniy smorid - please give up remake
- lirik lagu mâi (tur) - bariz